Jakiś czas temu byliśmy zaproszeni na ślub i wesele kuzyna mojego męża. W życiu nie posiadałam torebki wizytowej, ale w końcu postanowiłam się zbuntować i taką torebkę sobie uszyć. Plan był konkretny, haha, falbanki i koronki ;) A co.
A efekt tego szycia? O taki:
Z drugiej strony:
Pasek ma regulowaną długość, nadmiar chowa się w środku torebki.
Spód (duuuużo pikowania):
Środek:
Zapięcie planowałam na zamek, ale z braku czasu i pasującego zamka wymyśliłam sobie innym patent - dwa 'perłowe' guziczki i pętelki ;) Całkiem niezle się sprawdziło i nie mogę się zdecydować czy wszywać ten zamek czy nie?
piątek, 29 kwietnia 2011
Koronkowo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie wszywaj zamka :)
OdpowiedzUsuńtorebka cudna - takie skrzyżowanie estetyki wiktoriańskiej z nowoczesnością, bardzo mi się podoba!!!
O matko i córko!
OdpowiedzUsuńTorebka jest bossska!
Rae-jesteś wielka :).
A torebka jest cudnościowa!!!
P.S. nie wszywaj zamka ;P
Kurczaki, ale czad - jak będę miala sluby w planach to wiem, gdzie uderzę po pomoc tralala
OdpowiedzUsuńTorebunia jest prześliczna!! Nie wszywaj zamka....
OdpowiedzUsuńŚwietna! Super pomysł!
OdpowiedzUsuńPotrzeba matką wynalazku :), a torebka śliczna. Gdybyś chciała większą i w kwiaty to zapraszam na candy u siebie.
OdpowiedzUsuńcudo!!! ja mam zawsze problem z torebkami wizytowymi...
OdpowiedzUsuńa co do zamka... NIE WSZYWAJ!!! perełki i pętelki baaardzo tu pasują :)
Torebka jest cudna, taka romantyczna :) Bez zamka wygląda fajnie, tyle że z zamkiem zawsze pewniej i bezpieczniej, więc raczej bym była za wszyciem :)
OdpowiedzUsuń