wtorek, 26 lutego 2013

W gorsecie

Wiem, że niektórzy czekają na zdjecia albumu, ale w tej chwili jestem naprawdę w totalnym niedoczasie i po prostu fizycznie nie mam kiedy usiąść we względnym spokoju, żeby obrobić taką ilość zdjęć jaką chciałbym tu pokazać. Zresztą wspomniany album to nie jedyna rzecz, z którą mam zaległości w publikacji...

Ale żeby nie było, karteczka, którą dostał mąż mój osobisty (który nawiasem mówiąc opuścił nas haniebnie i siedzi w Paryżu zajadając bagietki ;) Bowiem w celach degustacyjnych (ze szczególnym uwzględnieniem pieczywa) tam właśnie poleciał, a nie po to, jak głosi oficjalna wersja, żeby tracić czas od rana do wieczora przez dni całe na jakiś rozmowach i negocjacjach z Francuzami, którzy mają w poważaniu stawianie się na owe rozmowy i spotkania ;) ). Karteczkę rzeczoną dostał z okazji walentynek, bo tak. I na specjalne życzenie, chociaż życzenie tyczyło się zawartości, a nie formy ;) Forma jest już moją osobistą inwencją, taka gorsetowa karteczka chodziła już po mnie od jakiegoś czasu.

A że zdjecia tylko 4, to jakoś dałam radę ;)


Całość jest szyta, fason wzorowany na ilustracjach i zdjeciach rzeczywistych gorsetów. I tylko dziecko było zdziwione co też ja szyję takiego dziwnego ;)

Ta niby koroneczka to sam skraj serwetki wykrojnikowej. A brokat na bieliźnie to pomysł chybiony (również, a może zwłaszcza, w przypadku normalnej bielizny użytkowej - trafił mi się taki egzemplarz tylko raz - tzn podczas jedynych zakupów tej części garderoby przez internet, na fotkach nie było widać, a na żywo okazało się, że jest "przystrojony" czymś w rodzaju brokatu. Nie polecam, zachowywał się jak normalny brokat, czyli w krótkim czasie był wszędzie. A że biustonosz był funkcyjny, do karmienia, to brokat był głównie na dziecku. Jeszcze raz nie polecam.)


Tył również przeszywany jak widać...


I z mini metką :)


piątek, 8 lutego 2013

Na chmurce

Od wczoraj nominalnie mam urlop, zaplanowany jeszcze w zeszłym roku i to w okolicach października. Mężowy urlop też zaklepany, a u nich grafiki urlopowe są skomplikowane...
Mieliśmy pojechać z dzieckiem do dziadków, na ferie, nad morze. Takie plany były ;)

Tyle, że plany, jak wszyscy wiedzą, mają to do siebie, że czasem wypada coś niezaplanowanego. Mały zaczął kaszleć, chrypieć, smarkać... Dziś nie jest już tak źle, chociaż żeby wytrzeć mu nos zamiast chusteczek zaczęłam używać pieluch :P Chusteczka jest za mała po prostu (a pieluchy mieliśmy też muślinowe, mieciutkie, szkoda żeby się całkiem marnowały w szafie :P) ;)

Poniższy mini-album powstał na nasz cykl "2 z 2" - tym razem papiery wybierała Ewa.
Prawie zawsze dziewczyny zaskakują mnie wyborem i tym razem też tak było.
Ale.. znowu na niebiesko? ;)

Przemknęło mi przez myśl, żeby wykorzystać te trudniejsze, prawe strony, ale niebieski nie dawał spokoju. Pomyśłam o zdjeciach śpiacego Jerza, w chmurkach. Początkowo miał być LO, potem Ewa przysłała mi zdjęcia swojej pracy i co się okazało? ;) Może nie śpiący Jerzyk, ale chmurki jak najbardziej ;). Ale w końcu co to przeszkadza? To tylko dodatkowe wyzwanie ;)
I naprawdę miałam zrobić scrapa. Ale po pierwsze nie mogłam się zdecydować KTÓRE zdjęcie. Potem wpadł mi w ręce kawałek folii bąbelkowej... i tak LO ewoluowało trochę i zostało albumem ;)


Album jest nieduży, tylko 6 kart łącznie z okładkami.


Za to raczej grubiutki, mimo niewielkiej ilości ozdób, bo każda strona zszyta jest z 3 warstw - dwa papiery i środek z folii bąbelkowej lub pianki.
Folię szyło się kiepsko, całość nie była wcześniej sklejona i musiałam mocno pilnować, żeby przy szyciu nic się nie rozjechało. Ale efekt bardzo mi się podoba, strony są takie poduszkowe :)


Od razu uprzedzam, zdjęć sporo, ale w gruncie rzeczy strony są bardzo podobne do siebie. Użyłam wyłącznie dwóch naszych wybranych papierów (zgodnie z zasadami wyzwania), sporej ilości pastry strukturalnej (odbijałam nią folię bąbelkową i malowałam pędzlem) i dwóch kolorów mgiełek (czego w ogóle nie widać na zdjeciach), guzików w dwóch odcieniach niebieskiego, pasujących do kolorów papierów, odrobiny ażurowych wycinanek i wydrukowanego tekstu jednej z najpopularniejszych kołysanek :) A na koniec jeszcze kropkozylion perełkowych kropeczek z Perlen Pena.
















I... tadam! Koniec :)


A, że praca jest monochromatyczna, bo tylko w błękitach to zgłaszam ją na wyzwanie na blogu Artimeno :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Guzikownik

Z pracami Babciowo-dziadkowymi jeszcze nie koniec, ale zdjęć jednego z prezentów nie zrobiłam, więc resztę pokażę przy okazji, jeśli uda się pstryknąć fotki.

Dziś natomiast coś co powstało jeszcze w zeszłym roku (a konkretnie to jako guzikowa inspiracja na nasze grudniowe guzikowe wyzwanie ;) ) ;) Guzikownik, czyli guzikowy wzornik.
Guzików w sklepie mamy już naprawdę sporo kolorów, niektóre powtarzają się w zestawach, inne nie, do tego ostatnio doszły jeszcze rewelacyjne guziole w kratki i kropki - koniecznie musiałam je sobie uporządkować. Niby wzornik miałam, ale co to za wzornik, ot guziczki naklejone na tekturkę i podpisane numerami. Należało im się prawdziwe mieszkanko ;)


Monia wycięła mi zaprojektowaną specjalnie w tym celu przeze mnie guzikową bazę, kolory rzecz jasna firmowe :)


W związku z tym, że mimo wszystko wzornik miał być funkcjonalny wiedziałam, że w środku nie będę mogła poszaleć z ozdobami - ale okładka, czemu nie? ;)


A jakby ktoś był ciekawy jak wygląda środek - to właśnie tak (tzn pusty środek, bo zapełniony to chyba wiadomo ;) )


A jeśli mówimy już o guzikach, to widzieliście nasze najnowsze kolory grawerowanych w kropeczki i krateczki guziczków?