sobota, 22 września 2012

Czerwony jak... jabłko

Dziecię moje zapragnęło owocowych ozdób na okno (bo takie były w sali, gdzie jeździemy na zajęcia, a ściślej to w oknie recepcji/przedsionka/jak-zwał-tak-zwał).
Mama zatem zmodyfikowała trochę projekt, no trochę bardziej nawet i jak na razie mamy okno jabłkowe (ale będą też dynie i gruszki i może jakieś inne warzywa i owoce też).


Robi się je błyskawicznie, a dziecię zachwycone. Te wyszły nam dość słusznych rozmiarów, bardzo dorodne, ale można zrobić i mniejsze :)


W oknie wyglądają tak, wybaczcie kiepskie zdjęcie, ale pod światło byo ciężko, a jak nie było już światła, to w ogóle się nie dało ;) W jedym jabłku jest dziura - to specjalnie, jeszcze robaczka musimy zrobić (wierszyk!)


A że jabłuszka czerwone bardzo i nikt nie zaprzeczy, że jesienne ;) (a do tego mi zabawy foto się spodobały) to zgłaszam je sobie do zabawy na blogu Home Sweet Home - Jesień w kolorach tęczy - czerwony:

poniedziałek, 17 września 2012

Literki prawie jak od linijki

Ostatni temat wyzwaniowy na blogu Uli.


Dziś tematem jest NOWY PROJEKT

Najłatwiejszy temat jak nic, bo u mnie nowych projektów cała góra (gorzej ze skończonymi projektami). Pracowych nowych projektów pokazać nie mogę, bo tajemnica ;) Ale dziś własnie zaczęliśmy nowe wyzwanie na blogu firmowym i, również dziś, robiłam pracę właśnie na to wyzwanie. To całkiem nowy, świeży, dzisiejszy projekt ;)





Czy Wam też ten czarny papier kojarzy się ze szkolną tablicą? :)








A na wyzwanie oczywiście zapraszamy :)

sobota, 15 września 2012

Kiwilove

Już myślałam, że dzisiejszy temat będę nadrabiać jutro, bo kompletnie nie mogłam się zdecydować co obfocić. Ale jest - jeszcze dziś (za 8 północ jest w tej chwili, gdy to piszę) - 6 dzień fotowyzwania Uli.


Dzisiejszy temat to MIŁOŚĆ

Owoce (niektóre, w tym kiwi) kochamy razem z dzieciem. Mąż nie, ale z miłości do nas nam kupuje, hehe. Zwłaszcza w przypadku kiwi, którego sam w ogóle nie jada, nie wiedzieć czemu. A kiwi też nas kocha, o.


piątek, 14 września 2012

Foto wyzwanie - dzień 5

Dzisiaj tylko fotka na wyzwanie Uli.


Dziś tematem jest MARZENIE

Jak każdy czasem marzę - chociaż bardziej to planuję - im mniej rzeczywiste marzenia tym lepiej mam zaplanowane ;)

Ale dziś powiem Wam o takim, którego zaplanować się nie da - za to ile rzeczy mogłabym zrobić (i o ilu sobie marzyć) jakby to się dało urzeczywistnić. Marzę sobie mianowicie, żeby mieć czas. Na wszystko na co tylko chcę. Żeby doba rozciągała się jak gumka. O i tyle.


czwartek, 13 września 2012

Codziennie i jeden dzień nad morzem

Dziś nowu scrapowo i fotograficznie, ale z racji tego, że zdjęć jest BAAAARDZO dużo, wrzucę najpierw fotkę wyzwaniową z zabawy u Uli.


Dzisiejszy temat to CODZIENNIE

Wiele rzeczy robię codziennie, ale tym razem wybór był prosty - hobbystycznie i pracowo scrapowe papiery przerzucam co dzień ;)


A poniżej kolejna rzecz, którą ostatnio robiłam codzinnie. W porównaniu do niekórych scraperek na pewno robiłam go skandalicznie długo - ale prace ekspresowe to nie moja specjalność :) I tak jestem z siebie niesamowicie dumna, bo to album z TYCH wakacji, z tego roku, a jest dopiero wrzesień! Ha!

Album jest dość gruby, jak na w sumie dość niewiele stron, bawiłam się przy nim świetnie i dziecko jest absolutnie zachwycone (zwłaszcza cyferkami rzecz jasna).
Tytuł roboczy: Mgła i gofry, czyli Ustka w 6 krokach ;)

Zaczynamy! (ciekawe kto dotrwa do końca ;) )


Okładka z przodu jest półprzezroczysta, a na środku wycięta moim ulubionym wykrojnikiem ramka z szybką (jeszcze przez parę dni trwa na naszym blogu wyzwanie "Za szybką" - może macie ochotę? ;) ) - tylko tym razem trochę cieńsza:


Za to podobnie jak poprzednio zamknięty został w środku brokat (i tutaj świetnie udaje piasek :) )


Strony są różne jak widać - jedne mniejsze inne większe :)


Paseczkowa rameczka wycięta w materiale (bo album zaczęłam robić jeszcze w sierpniu, nie wiem jak mogłam się łudzić, że zdążę na Polkowe wyzwanie - ale efekt mi się spodobał i pewnie będę częściej sięgać po materiałowe skrawki)


Zamglone zdjęcia przełożone mleczną przekładką z grubej folii (tej samej, z której zrobiona jest okładka))



A tu Nordsjernowy puder holograficzny - bo akurat ta strona była zaczęta u Ewy :) Bardoz mi się ten efekt podoba












Strasznie podobał mi się ten wykrojnik aparatowy... i jestem na niego tak zła.. jest koszmarny, nie mogę polecić nikomu, beznadziejnie się nim wycina, a wydłubanie (mimo pianki przecież) wycinanki w całości graniczy z cudem. Nawet nie pytajcie za którym razem mi się udało...


Dziecię z mamą :)




Przez ostatnie spotkania z Carrot i Nordsjerną skusiłam się w końcu na ecoliny (bo przecież po co mi jeszcze jedne farby, skoro ich tyle już mam...) - kleksy robią się nimi piękne :)






Tylna okładka oprawiona w paseczkowy, czerwony tym razem, materiał:


Uff. Kto dotarł do tego miejsca temu brawa :)

Jako, że praca jest zdecydowanie morska zgłaszam ją na wyzwanie "Na strychu"
A z racji tego, że jest to wspomnienie jednego z wakacyjnych letnich (nie dajcie się zwieść zdjęciom - to 5 lipca!) dni leci również na wyzwanie na blogu sklepu-ewa (materiałem (a w zasadzie to sprzętem), którego użyłam do wykonania albumu i który jest dostępny w slepie-ewa (chociaż akurat chyba nie w tej chwili) jest na przykład mój ukochany wykrojnik - Baroque i jasnoniebieski Perlen pen - lubię je bardziej niż Liquid Pearls, mimo tego, że mają uboższą gamę kolorystyczną, za to perełki ładniejsze wychodzą :))

środa, 12 września 2012

Rzut okiem na zajawkę

Dzień trzeci wyzwania foto z bloga Uli.


Temat na dziś: TWOJE OCZY

U mnie oko, sztuk jedna (ale żeby nie było, mam dwa, spokojnie :) ). Oczy jak oczy, zwykłe takie, makijażu generalnie na codzień nie robię, od święta i faberii. Kolor lubię, zmienia mi się trochę w zależności od światła i poziomu wkurzenia :)


I dziś jeszcze, jak już jesteśmy przy zerkaniu, coś czego bardzo nie lubię - przepraszam, że Wam to zrobię, ale jestem tak niesamowicie dumna z siebie, że udało mi się skończyć, że po prostu muszę, bo pęknę.
A co? Zajawka albumu :) Tadam!


Tylko zajawka, bo dziś pogoda podła i szkoda mi było zepsuć efekt kiepskimi zdjęciami. Zresztą trochę ich będzie, nie wiem czy podzielić nie trzeba na dwa posty.

wtorek, 11 września 2012

Dzień drugi - najlepszy przyjaciel bloggera :P

Drugi dzień wyzwania foto z bloga Uli.


Dziś temat: KOMPUTER

Mój komputer (stacjonarny, laptopa nie posiadam) to moje narzędzie pracy. Głównie ;) Parę miesiecy temu doczekałam się wymiany monitora, o czym zreszta chyba pisałam? A może nie... W każdym razie od pewnego czasu jestem posiadaczką mojego prawie wymarzonego Eizo :) (Prawie, bo chciałoby się tego Color Edge mieć, oj chciało - ale na ten odkładane było przez półtora roku, na CE pewnie trzeba by z 5 lat - moja wybiórcza cierpliwość tego by nie zniosła :) )
W zwiazku z tym, że komputer stacjonarny niestety żadnych specjalnych stylizacji do zdjęcia zrobić się nie da, zwłaszcza na moim mini biureczku ;) Ale porządek zrobiłam, haha.


Zdjęcie niestety słabe, przepraszam, ale nie dałam rady zrobić wcześniej, a o tej porze, no cóż..

Za to pokażę Wam jeszcze jeden drobiazg (też niestety obfocony po ciemku). Jak niektórzy wiedzą Jerzyk (lat 2 i 10 miesięcy) jest maniakiem literkowym i cyferkowym. Maniakiem, przez duże M (aż nas to zaczyna lekko martwić, serio).
Od dawna planowałam zrobić z nim/dla niego obrazki z guziczków (tu maniakiem jestem ja, ale dziecko też lubi się bawić i układać). W planie miałam jakieś stateczki, samoloty, ośmiornice (dziecko lubi). Aha...
- Jerzyku, chcesz zrobić obrazki z guziczków?
- Taaaak!
- A co zrobimy, ośmiorniczkę?
- Nie. A!
- A może statek?
- A!


Uhm. No i mamy:


Układał i przyklejał sam. Ja tylko nasmarowałam Glossy Accents (mam taką starą, bardzo już gęstą resztkę, która do normalnego użytku się nie nadaje)

Po A musiało być oczywiście B. I nie żeby nie chciał C. Ale mama się wykpiła brakiem kleju, ma obiecane jutro, jak będzie grzeczny ;)
I nie liczę, że na tym się skończy, niestety, za dobrze znam moje dziecko - dojedziemy do Z, ale może uda się przeciągnąć na jakiś miesiąc, codziennie po jednej.. A co najmniej dwa tygodnie?

Mam zatem dwa tygodnie na wymyślenie powodu dla którego absolutnie nie możemy robić tez małego a, b, c... Bo, że po Z padnie: "Małe a!" to jestem pewna...