Czasem napada mnie C&S. W tym wypadku jest wybitnie simple. Tak wyszło. Ale akurat Agnieszka-Anna (bo to właśnie jej wędrowniczek) jest moim guru w kwestii wpisów bogatych i chyba bałam się zrobić u niej coś w jej stylu. Jedyna 'ozdoba' to moje pierwsze próby embossingu na gorąco. Przy pomocy żelazka ;) Trzeba będzie jeszcze trochę poeksperymentować, ale już teraz wiem, że polubię tą technikę.
I od razu jedne zaległe kolczyki, zrobione dla Uli na specjalne życzenie:
i drugie, zrobione i wręczone wczoraj:
niedziela, 11 stycznia 2009
Dwukolorowo razy 3
Autor: Rae o 17:17
Etykiety: albumy, filc, koralikowanie, scrapy, wędrowniczki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hmmm... no jest melancholijny nie da się ukryc
OdpowiedzUsuń:*
i fajnie że c&s album będzie róznorodny
Piękne to C&S, faktycznie melancholijne. A kolczyki, szczególnie te pierwsze... nie mam zielonego pojęcia można coś tak ślicznego zrobić.
OdpowiedzUsuńkolczyki to generalnie nie moja bajka, więc się nie wypowiadam... C&S wprawdzie też nie, haha, mimo najszczerszych nieraz chęci - ale w końcu scrap... Może Ci i 'melancholijnie' w turkuso-brązach, ale też bardzo twarzowo. Fajny wpis, jeszcze fajniejsze fotki :)
OdpowiedzUsuń