Filcowane korale podobały mi się już dawno. Dużo, dużo wcześniej zanim zaczęłam w ogóle myśleć o filcowaniu.
Oczywiście zielone! Pierwsze musiały być zielone. Ale w planie mam jeszcze parę kompletów. A co.
Kulki są twarde. Naprawdę.
A tu na tle wieczornego 'widoku z okna':
wtorek, 18 listopada 2008
Zielone korale
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudne te filcowe koraliki:))
OdpowiedzUsuńRae, sadystko, teraz Ty zaczynasz! Te kuleczki są takie cudne...
OdpowiedzUsuńOjeje,ale cudne, ale wiosenne!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te same odcienie zieleni! :D
och! Są piękne i cudnie zielone!
OdpowiedzUsuńDobrze, że mieszkasz tak daleko, bo bym przylazła po nie ;)
piękne :) już je zlukałam na zdjęciach u Nulki z Waszego parchatego spotkania, ale tutaj w całej okazałości oszołomiły mnie zupełnie :) ahh.. tyle mięciusich puchatek filcowych w jednym miejscu..
OdpowiedzUsuńa komu one do oczu pasują? no komu? hę? czyżby właścicielce? yhyhyhyh
OdpowiedzUsuńekstra są!
Zielone koraale zielone niczym wiino ... ee ...
OdpowiedzUsuńmoże nie wino, może jak butelka na wino, umówmy się :)
Ładne, a jak takie twarde jak mówisz to i do samoobrony mogą posłużyć :)
Się podobają :)
cudniaste !!! tez przykuły moją uwagę na zdjęciach z parchatej relacji
OdpowiedzUsuńcudne - ja na razie mam dwa fioletowe - ale może w końcu powstanie takie piękny naszyjniek :)
OdpowiedzUsuńtwarde faktycznie - macałam starannie :) śliczne! i ta zieleń...mmm
OdpowiedzUsuńŚwietne :) a jak by tak z fioletowymi połączyć, hmmm...
OdpowiedzUsuńpowinnaś jeszcze dodać,że są pod kolor Twoich oczu :)
OdpowiedzUsuńwow, nie dosc ze rewelacyjne to jeszcze zielone!!!
OdpowiedzUsuńcuda cuda oglaszaja!!
a u mnie oglosili co innego wiec zapraszam szybciutko na chwilke do mnie