Dziś post kompletnie nie scrapowy, aczkolwiek też 'tymi recami' robione (ee, znaczy się oprócz wyrabiania ciasta, bo robiłabym chyba nadal jeszcze).
Tytułem wstępu: chleb pieczemy jakoś od zeszłorocznych wakacji, napierw sporadycznie, od stycznia natomiast w trybie ciągłym - tzn. nie kupujemy w ogóle pieczywa za wyjątkiem tostowego ;) Zarówno chleb jak i bułki pieczemy sami. Tyle, że (do tej pory) na drożdżach. A dziś... tadam! Pierwszy (dobra, pierwsze 4, bo gromada głodomorów chlebowych się zjechała ;) ) chleb na zakwasie. Ewuś, dzięki stokrotne, Twój zakwas jest boski, wyrosło cudnie!
Każdy inny, niby z przepisów, ale nie byłabym sobą jakbym nie poeksperymentowała, więc de facto przepisy sobie, a ja sobie ;)
A wyglądają tak:
Czwarty okrągły, bo keksówki mi się skończyły (jak łatwo policzyć mam 3 ;) ), bardzo malowniczo popękał i wygląda cudnie.
A jak pachną i smakują! Mniam!
niedziela, 29 maja 2011
Na zakwasie
Autor: Rae o 18:40
Etykiety: kulinarnie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ło jejku jakie one apetyczne
OdpowiedzUsuńmoże się podzielisz zakwasem :P
Ach, ależ mi narobiłaś apetytu :)
OdpowiedzUsuńojojojojoj, podziwiam i zazdraszczam zakwasu!!! ja się dopieczenia chleba zbieram jak ta sójka, chciałam od razu na zakwasie, ale jakoś nie mogę go zrobić (cierpliwości mi brak), więc już zakupiłam gotową mieszankę z drożdżami, czeka tylko na przypływ natchnienia :) twoje chlebki baaaardzo apetyczne!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję i cieszę się, że się udało, chleby wyszły pięknie! :)
OdpowiedzUsuńa niech mnie! Rae! ten który popękał to prawie aż się prosi żeby go wirtualnie chrupnąć i powąchać ahahha
OdpowiedzUsuń