piątek, 1 czerwca 2012

9-12

Dziś znowu hurtem nadrabiam wyzwanie foto na blogu Uli (żeby nie było - to nie ze zdjęciami mam problem - pstrykam nawet więcej i nie tylko wyzwaniowo - tylko z postprocessingiem ;) ).


Dzień 9 - Z GÓRY, czyli kolejka z lotu.. ee.. prawie jak ptaka ;)



Dzień 10 - CIEŃ - tu chyba komentarz niepotrzebny ;)



Dzień 11 - FRYZURA - 3 razy podchodziłam do tego wyzwania i za każdym razem coś - dziecię przyszło wczoraj raniutko (znaczy 8:30) uroczo rozczochrane, więc mama za aparat i pstryka. Aha.. bez okularów, na szybko, nie sprawdziłam. Każde jedno zdjęcie rozmazane :/ Później próba nr 2 - czyli dziecięciu został machnięty irokez - ale że słuchał ulubionego kawałka do tego, to tak energicznie tańczył, że każde jedno zdjęcie ostre na wszystkim w tle, tylko nie na postaci głównej ;) I ostatecznie jest fryzurka codzienna ;)



I w końcu dzisiejszy temat: OWOCE:
Lubię wszystkie - w zasadzie ciężko byłoby mi stwierdzić, który jest ulubiony, chociaż są oczywiscie takie, które lubię bardziej niż inne - ale to też grupowo ;) Dzięcię moje nauczone od małego również zjada chętnie (wszystko oprócz cytrusów - to na pewno nie po mnie, bo ja grejpfruty jestem w stanie jeść na tony, a cytryny nie mają prawa się skończyć w domu - to dla mnie artykuł pierwszej potrzeby i koniec). Za to mąż mój owoce zjada najchętniej w takiej postaci:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz