Pasiakowy album z piatej, parchatej edycji nosi tytuł: Jeśli nie scrapbooking to co?
Długo nie mogłam się zdecydować, które 'co' mam zamieścić, ale w końcu podjęłam decyzję. Rysować zaczęłam w wieku młodym dosyć, bo nie chodziłam jeszcze nawet do przedszkola, a u rodziców są nawet dowody w postaci pierwszych prac. A druga strona.. no cóż ;) Powiedzmy, że remont mieszkania robimy hobbystycznie ;) Nie mamy innego wyjścia po prostu. Łazienka jest już na szczęście skończona (prawie ;]) i w zasadzie można pokusić się o stwierdzenie, że jest handmade ;D Człowiek uczy się całe życie - na przykład ile błędów można zrobić przy kładzeniu płytek ;P
Baza albumu jest żółta i tak mnie naszło na takie motylkowe, słoneczne i rozświetlone strony. Stąd też tyle złotego żelopisu i błyszczących koralików.
Lewa strona - rysunkowa:
I prawa - remontowa:
zbliżenia:
sobota, 23 lutego 2008
Żółte motyle...
Autor: Rae o 18:16
Etykiety: albumy, scrapy, wędrowniczki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ooo, ale piękny wpis!!! Tego ludka uwiebiam, od lat mam takiego na biurku :D Motylki i ta żółtość super wszystko zrobione. I fajnie temat potraktowałaś :D
OdpowiedzUsuńmotylki super, wiosennie się zrobiło, jakby sfrunąć miały :))
OdpowiedzUsuńNie lubię żółtego.....ale w Twoim wykonaniu mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNadaje jakiejś niesamowitej lekkości i świeżości, zwłaszcza w połączeniu z motylami :)
żółty to moim zdaniem trudny kolor, ale ty wykorzystałaś go koncertowo :)super wpis!
OdpowiedzUsuńbardzo podobają mi się te żółte strony
OdpowiedzUsuńdobrze skomponowane :)
O jaaa.. o jaaaa... uoo.. jejuuu...
OdpowiedzUsuńDobra.. ochłonęłam nieco :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis Rae kochana! Dzięki ogromne!
Szalenie mi sie podoba :) Jejku.. będę macać i macać później :)