Od dawna miałam plan zrobienia powiedzownika na dzieciowe słowotwórstwo i słowotok ;)
Plan udało się zrealizować niedawno, na blogu firmowym już chwilę wisi, ale ciągle nie mogłam się zmobilizować, żeby zrobić zdjęcia w świetle dziennym (a to światło jakie mamy ostatnio, przy 100% zachmurzeniu ledwo zasługuje na miano dziennego ;/), a jak już je zrobiłam to jeszcze trzeba zrzucić z karty i zamieścić posta, i tak się odwlekło trochę ;)
Okładka to pewien miks, a może raczej część wspólna moich i Jerzowych upodobań przydasiowych, bo i kółka mamy (zębatki to trudne słowo dla dwulatka ;) ) i guziki ukochane bardzo i konika i literki :)
Chciałam, żeby środek był trochę bardziej wytrzymały niż zwykłe kartki notesowe/ksero. Niech ma choć szansę oparcia się niszczycielskim zapędom niektórych. Powstał zatem paru arkuszy grubego papieru w drobną żółtą krateczkę z kolekcji, jakżeby inaczej, W kratkę :) Kartki są ułożone naprzemiennie, tak więc mam dodatkowo podział na strony bardziej notatkowe (białe) i strony na szczególnie ważne zapiski (kolorowe) ;)
Całość będzie pewnie jeszcze trochę się zmieniać w trakcie uzupełniania, ale tego już zamieszczać tu nie będę.
Wewnętrzna strona tylnej okładki, z bardzo optymistycznym cytatem :D
I zadek:
sobota, 26 listopada 2011
Jerzyka (zabawa) słowami
Autor: Rae o 21:26 6 komentarze
Etykiety: dzieć, notesy i przepiśniki, W kratkę
środa, 9 listopada 2011
Wiosna w pudełku od zapałek
Na forum scrappassion zakończono właśnie zgłoszenia na konkurs organizowany przez Scrapcafe, którego tematem było wiosenne pudełko z cytatem. Od początku chciałam zrobić shadowboxa, bo chodzi po mnie już dawno, ale jakoś nie mogłam się pozbierać. Dzięki pracy Moriony, niesamowicie kolorowej i dającej kopa energetycznego, czyli zupełnie innej niż moja :D udało się zmobilizować i na zdążyć (na ostatnią chwilę co prawda).
Mi wiosna kojarzy się z przebiśniegami. Koniec i kropka. Jest biało-zielona, z drobnymi, dopiero co wypuszczonymi pąkami i listkami. Do tego ptaszki zaczynające ćwierkać (czy co tam robią ;) ).
I wszystko w wersji mini, bo oprócz shadowboxa chodzą też po mnie pudełka od zapałek. Okazało się jednak, że zapałki, z racji posiadania kuchenki z iskrownikiem, są w domu towarem deficytowym, pudełek też w związku z tym brakuje i musiałam zrobić sobie sama. Z tekturki. Jest ciut większe niż standardowe zapałczane, bo mierzy 5x7x2 cm.
Zewnętrzna część (jak się to nazywa w przypadku pudełka zapałczanego? przecież nie wieczko, hmm?) została postemplowana, zembossingowana, na to psiknięty dość obficie Glimmer Chalk, znowu stemple i znowu embossing, potem dwa Glimmer Misty...
Stempel z cytatem okalają listki nastemplowane Magikiem i posypane aksamitem w proszku (Magik się nie sprawdza, nie wiem, może trzeba jednak zainwestować w ten klej w poduszce?) Wybaczcie zdjęcie, ale chciałam uchwycić ten połysk i trójwymiar i tylko tak ten efekt jest w miarę widoczny.
Otwieramy:
W środku, cała istota 'mojej' wiosny. Warstw jest chyba 6 (3 ptaszki i 3 pęki przebiśniegów), każda na innej głębokości, klejone na paskach ciętych z przezroczystej folii.
Ot i tyle :) Pudełeczko oklejone kraciastym papierem w kolorze, który kocham, przebiśniegi powycinane z papieru w krokusy ;) A ptaszki z Webstera w rozmiarze mini (15x15)
Autor: Rae o 23:08 6 komentarze
Etykiety: drobiazgi, Przyszła wiosna, pudełka i inne opakowania, W kratkę