Mimo przykrych doświadczeń skusiłam się raz jeszcze, po baaaaardzo długiej przerwie w takich zabawach, na wędrujący album. I mam nadzieję, że tym razem album wróci pełny, w całości i z niezwykłymi wpisami ;)
Tak wyszło, że ostatnio robiłam sporo prac czystych, starannych i "grzecznych" ;) W tym albumie naćkałam tak, że ho ho ;)
Okładki z tektury introligatorskiej zostały zaciapane dokumentnie mgiełkami, tuszami, gesso, medium żelowym i w ogóle wszystkim co wpadło w ręce, a międzyczasie razem z dzieckiem, które w końcu ma być bohaterem tego albumu sypnęliśmy radośnie mikrokulki. Dziecko bardzo radośnie ;)
Do tego literki, jakieś drobiazgi i jest:
Wnętrze:
Mój wpis - przy użyciu tylko 2 papierów, bo w związku z aktualną zabawą "2 z 2" :)
I kieszonka na zdjęcia do oscrapowania
No i tyłek:
niedziela, 17 listopada 2013
Historie niezwykłe
Autor:
Rae
o
01:13
8
komentarze
Etykiety: albumy, dziecięce, dzieć, Galeria RAE, maski, Rozkwitaj, Ucz się ucz, W tiulu i koronkach, wędrowniczki, wyzwania
niedziela, 23 czerwca 2013
Liftogra, media i ja ;)
Wbrew pozorom media w pracach wykorzystuję bardzo często - a jeśli do 'mediów' zaliczamy tusze, pisaki wszelakie i preparaty typu Glossy czy perełki w płynie to korzystam a nich _zawsze_, w każdej, ale to każdej pracy ;) Ale i z mgiełek, farbek różnych, preparatów szkliwiąch i innego dobrodziejstwa inwentarza korzystam nagminnie - tyle, że nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka ;)
Tym razem jednak widać zdecydowanie ;) Za sprawą kolejnej pracy z Liftogry - czyli cudnego LO Luise:
Zdjęć szczegółów nie będzie, bo wszystkie co do jednego wyszły mi poruszone, co stwierdziłam przed momentem, a o tej porze zdecydowanie nie ma sensu robić powtórki z sesji ;)
Za to, jak ktoś był dziś na Krakowskim spotkaniu (dzięki dziewczyny i przede wszystkim Ludko za gościnę) to mógł pomacać ;)
Oryginał wygląda tak (przecudny, prawda? I jeszcze w moich ulubionych kolorach :) ):
A wszystkie prace uczestniczek zabawy można zobaczyć tutaj.
czwartek, 13 września 2012
Codziennie i jeden dzień nad morzem
Dziś nowu scrapowo i fotograficznie, ale z racji tego, że zdjęć jest BAAAARDZO dużo, wrzucę najpierw fotkę wyzwaniową z zabawy u Uli.
Dzisiejszy temat to CODZIENNIE
Wiele rzeczy robię codziennie, ale tym razem wybór był prosty - hobbystycznie i pracowo scrapowe papiery przerzucam co dzień ;)
A poniżej kolejna rzecz, którą ostatnio robiłam codzinnie. W porównaniu do niekórych scraperek na pewno robiłam go skandalicznie długo - ale prace ekspresowe to nie moja specjalność :) I tak jestem z siebie niesamowicie dumna, bo to album z TYCH wakacji, z tego roku, a jest dopiero wrzesień! Ha!
Album jest dość gruby, jak na w sumie dość niewiele stron, bawiłam się przy nim świetnie i dziecko jest absolutnie zachwycone (zwłaszcza cyferkami rzecz jasna).
Tytuł roboczy: Mgła i gofry, czyli Ustka w 6 krokach ;)
Zaczynamy! (ciekawe kto dotrwa do końca ;) )
Okładka z przodu jest półprzezroczysta, a na środku wycięta moim ulubionym wykrojnikiem ramka z szybką (jeszcze przez parę dni trwa na naszym blogu wyzwanie "Za szybką" - może macie ochotę? ;) ) - tylko tym razem trochę cieńsza:
Za to podobnie jak poprzednio zamknięty został w środku brokat (i tutaj świetnie udaje piasek :) )
Strony są różne jak widać - jedne mniejsze inne większe :)
Paseczkowa rameczka wycięta w materiale (bo album zaczęłam robić jeszcze w sierpniu, nie wiem jak mogłam się łudzić, że zdążę na Polkowe wyzwanie - ale efekt mi się spodobał i pewnie będę częściej sięgać po materiałowe skrawki)
Zamglone zdjęcia przełożone mleczną przekładką z grubej folii (tej samej, z której zrobiona jest okładka))
A tu Nordsjernowy puder holograficzny - bo akurat ta strona była zaczęta u Ewy :) Bardoz mi się ten efekt podoba
Strasznie podobał mi się ten wykrojnik aparatowy... i jestem na niego tak zła.. jest koszmarny, nie mogę polecić nikomu, beznadziejnie się nim wycina, a wydłubanie (mimo pianki przecież) wycinanki w całości graniczy z cudem. Nawet nie pytajcie za którym razem mi się udało...
Dziecię z mamą :)
Przez ostatnie spotkania z Carrot i Nordsjerną skusiłam się w końcu na ecoliny (bo przecież po co mi jeszcze jedne farby, skoro ich tyle już mam...) - kleksy robią się nimi piękne :)
Tylna okładka oprawiona w paseczkowy, czerwony tym razem, materiał:
Uff. Kto dotarł do tego miejsca temu brawa :)
Jako, że praca jest zdecydowanie morska zgłaszam ją na wyzwanie "Na strychu"
A z racji tego, że jest to wspomnienie jednego z wakacyjnych letnich (nie dajcie się zwieść zdjęciom - to 5 lipca!) dni leci również na wyzwanie na blogu sklepu-ewa
(materiałem (a w zasadzie to sprzętem), którego użyłam do wykonania albumu i który jest dostępny w slepie-ewa (chociaż akurat chyba nie w tej chwili) jest na przykład mój ukochany wykrojnik - Baroque i jasnoniebieski Perlen pen - lubię je bardziej niż Liquid Pearls, mimo tego, że mają uboższą gamę kolorystyczną, za to perełki ładniejsze wychodzą :))
Autor:
Rae
o
18:19
26
komentarze
Etykiety: albumy, Ale plama, Dla maluszka, dziecięce, dzieć, foto, Galeria RAE, guziki, I kropka, Kolory zimy, maski, W kratkę, wyzwania
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Niebieski bajecznik
Aktualny temat wyzwania na blogu firmowym Galerii RAE brzmi: Maskowanie - a uścislając chodzi o wykonianie dowolnej pracy z wykorzystując technikę maskowania i maski.
Od jakiegoś czasu z masek korzystam bardzo dużo - bardzo lubię tworzyć sobie w ten sposób na przykład tła do scrapów. Mam parę masek, ale przecież jako maski można użyć niemalże wszystkiego - wycinanek z dziurkaczy, czy wykrojników, koronek, wszelkich ażurowych przedmiotów (naprawdę dają świetne efekty!).
Tym razem jednak postanowiłam wykorzystać najnowszy nabytek, czyli zakupioną w Scrappo maskę The Crafters - Harlequin.
Na mojej scrapowej liście 'to do' od jakiegoś czasu był bajecznik - czyli okładki skoroszytu na płytki z bajkami (konkretniej audiobooki z kolekcji Dziecka, czytane przez Manna i Umer) i w końcu nadszedł jego czas ;)
Okładki z 1,5mm szarej tektury na początku zostały potraktowane srebrnym tuszem, a potem zaczęło się poważniejsze maltretowanie ;)
Maski użyłam tylko jednej, tej wyżej wymienionej, ale za to na różne sposoby. Tuszowałam, psikałam mgiełkami, odbijałam zaciapaną od mgiełek maską, a na samym końcu zamalowałam maskę farbką pękającą (dobrze jest po czymś takim umyć maskę od razu - zanim farba wyschnie).
Na nieźle już wybrudzone tło nakleiłam (po wyschnięciu oczywiście) parę kwadratów z papierów w odcieniach niebieskiego, wydrukowane obrazki z bajkowymi ilustracjami, które niemalże 100 lat temu namalował Oskar Herrfurth:
Dodałam ramkę potraktowaną Perfect Pearls, jej wnętrze zalałam UTEE z zatopionym grubym brokatem, napis z naklejek został pokryty warstwą Glossy Accents i posypany mikrokulkami. Tu i ówdzie perełki z Pearl Markera i już ;)
Płytek zmieściło mi się do środka tylko 10 z 20 posiadanych (bo w tekturowych opakowaniach, nie chciałam ich wyrzucać) i wygląda na to, że będę musiała zrobić jeszcze jeden, na drugą połowę kolekcji.
Jeszcze raz proszę o kontakt Wiolę w sprawie notesu - bo minęło już trochę czasu, a ja nadal nie mam adresu.
Autor:
Rae
o
13:57
3
komentarze
Etykiety: Dla maluszka, I kropka, maski, segregatory i organizery, wyzwania